CSR a sprawa larpowa.

Czym właściwie jest owo mityczne CSR? Po polsku brzmi bardziej znajomo – społeczna odpowiedzialność biznesu. Według powszechnego poglądu sprawa czysto korporacyjna. wedle innych zupełnie nie dla larpowców. Ale to tylko pozór.

Zacznijmy od krótkich definicji. Społeczna odpowiedzialność to założenie, że przedsiębiorstwo dobrowolnie stara się godzić zarabianie pieniędzy z interesem społecznym. Nie tylko w relacji z klientem, w wymiarze PRowym. Przede wszystkim w  wymiarze budowy swoich strategii rozwojowych i sprzedażowych, a także produkcyjnych. Sprawa jest prosta, ale nie aż tak łatwa Nie chodzi tu bowiem o wymiar prawny i formalny. Nie chodzi o to, że firma działa w dostosowaniu do prawa. Ona ma działać również dla dobra wspólnego, w oparciu o dobre praktyki i szeroko rozumianą słuszność. Jest to traktowane jako inwestycja, wkład w funkcjonowanie społeczności. Jest to ta sama forma biznesowego rozsądku i dalekowzroczności, która przedkłada porzucenie gospodarki rabunkowej czy wyzysku pracownika na rzecz funkcjonowania z nim w symbiozie. Ponieważ tak jest dla wszystkich lepiej. Tak, to była łopatologia. Dla zainteresowanych rys historyczny na końcu artykułu, w aneksie.

Wyświetlanie DSC_0104a.jpg

Kola 2017, fot. Klaudia Toruń

Mówiąc krótko, firmy i przedsiębiorstwa odpowiedzialne są za skutki swojej działalności. Nie tylko w wymiarze prawnym, jak wspomniano. Również w etycznym i moralnym. Tak więc gospodarki również dotyczy formuła etyczna, zawarta w jednej z tez ekonoma Friedricha Hayeka: “Wolność oznacza nie tylko, że człowiek ma zarówno możliwość wyboru, jak i niesie jego brzemię; oznacza także, że musi on ponosić konsekwencje swoich czynów, otrzymywać za nie pochwały lub spotykać się z potępieniem. Wolność i odpowiedzialność są nierozerwalne.” Firma odpowiada przed swoimi klientami i społecznością za swoją działalność. Dialog społeczny na poziomie lokalnym, zrównoważony rozwój, dbałość o ekologię, o pracowników i ich dobro, o ich rodziny i otoczenie, w jakim żyją. Dbałość o to, by klient, aby kupić buty, nie musiał oddychać spalona gumą.

Jakie korzyści dają im firmom te programy?

  1. Wzrost wiarygodności wśród inwestorów i kredytodawców – zainteresowanych przejrzystością, dobrze zbudowanym wizerunkiem i z dobrymi relacjami firmy w społeczności. Wiarygodność to cenna waluta. Tym cenniejsza po ostatnim kryzysie. Dla zainteresowanych ciekawy, acz mocno hermetyczny artykuł: http://odpowiedzialnybiznes.pl/artykuly/czy-odpowiedzialne-inwestowanie-sie-oplaca/
  2. Zwiększenie lojalności konsumentów/klientów – wzrost świadomości powoduje, że coraz częściej starannie wybieramy u kogo kupimy i z kim zawrzemy umowę. Co nam po małej oszczędności, jeśli zepsuje nam reputację lub po prostu produkt nie będzie nam się podobał? Jak z butami. Tanie wytrzymają rok, lepsze będziesz nosił przez dekadę. Do tego budowa lojalności i przywiązania jest bezcenna dla firm z tradycją lub te tradycje budujących.
  3. Następnie korzyści w zakresie pracowników. Podnoszenie kultury organizacyjnej usuwa koszta złego partnerstwa, zepsutych relacji i fatalnej reklamy szeptanej. Zwłaszcza ważna dla larpowców jest też kwestia pozytywnego wizerunku firmy i pozytywnych relacji z pracownikami. Dobrego pracownika warto utrzymać. Lojalny pracownik jest lepszym atutem firmy. Pozafinansowe motywowanie pracowników jest w tym zakresie równie ważne. Kodeksy etyczne czy programy społeczne to równie ważny element jak programy typu multisport i prywatna opieka medyczna.
  4. Relacje ze społeczeństwem i władzami lokalnymi. W urzędzie czy na spotkaniu z ludźmi, większa będzie chęć pomocy jeśli jesteś “swój”, jeśli czują wobec ciebie wdzięczność. Jeśli cię lubią i wiedzą, że ich nie wykiwasz. Konflikt jest ostatnim, czego chce rozsądna firma.

Tym właśnie jest społeczna odpowiedzialność biznesu. Jest rozległa, jest wielka. I większość z was nie widzi tu wielu związków z larpami, prawda? Chodźmy więc dalej.

Wyświetlanie DSC_0018a.jpg

Kola 2017, fot. Klaudia Toruń

Dlaczego nas, larpowców, ma  interesować dość dziwna polityka, o której większość nie słyszała, a pozostałych w dużej mierze nie obchodzi? Nieliczne odpowiedzi, jakie zwykle padają, dotykają pieniędzy. Prowadzę warsztaty z pozyskiwania grantów i dodatkowych metod finansowania projektów. Większość osób przekonana jest, że to, co im podaje, to sprytny sposób, by wyciągnąć trochę złotówek. Grancik, dotacja. Pozyskany zgodnie z zasadami lub naciągnięty. To błąd.

Większość tych nielicznych osób, zainteresowanych pozyskaniem dostępnych dla NGO i grup nieformalnych środków finansowych i wsparcia rzeczowego, traktuje to jak wyprawę łupieżcą. Pratchett, w jednej z powieści ze Świata Dysku napisał, w kontekście terytorialnych sporów: Acquiris Quodcumque Rapis – dostajesz to, co złapiesz. Tak właśnie wielu larpowców postrzega wszystkie opcje, przed jakimi stoją. Zbyt wiele osób pisząc o walorach kulturalnych larpa, o jego rozwojowym, edukacyjnym charakterze czy wpływie na rozwój człowieka, po prostu dopasowuje hasełka do wniosku. Rozwój kreatywności? Fraza-łata. Miękkie umiejętności społeczne? Integracja międzypokoleniowa, aktywny wypoczynek, przeciwdziałanie rasizmowi, ksenofobii – to wszystko dobre hasła na  na dostosowanie wniosku do swoich potrzeb.

larpowyII-9045_3

2 Krakowski Weekend z Larpami, gra “Crossing borders”, fot. Michał Tenerowicz

A nie tak powinno być. Niezależnie od tego czy jesteśmy tego świadomi, czy nie, niezależnie czy traktujemy larpy jako czystą rozrywkę, czy też coś chcemy nimi pokazać, osiągnąć – wkraczamy z wkładem w lokalne społeczności i nasze otoczenie. Oddziaływanie nie musi być celowe ani świadome. Ale gdy rzucasz kamień w wodę, tworzy on fale. Nasze działania wpływają na nasze otoczenie i na społeczność. To właśnie chcę pokazać oraz to,  jak spleść ten wpływ  z potrzebami społecznej odpowiedzialności biznesu.

Cytując za słownikiem PWN: społecznik – człowiek bezinteresownie działający dla dobra jakiejś społeczności. Robiąc larpy jesteśmy społecznikami. Jesteśmy tym samym, co ruchy ekologiczne, kluby seniora, WOŚP i ochotnicza straż pożarna. Tak – larp, jako działalność i funkcja, są edukacją. Kontaktowości, kreatywności, niestandardowego myślenia i improwizacji – tego wszystkiego co stanowi o inteligencji, o samodzielności, o zdolności do rozwoju. Tak, integrujemy międzypokoleniowo. Nie rzucę tu Orkonem, gdzie rozpiętość wieku rozciąga się od 8 do 60 lat. Ale spójrzmy choćby na lubelska Kolę. Wiecie, jakie było moje zdziwienie, gdy pojawiła się starsza pani, pragnąca dowiedzieć się więcej o larpach dla swojego klubu seniora? Poczułem wtedy, że naprawdę warto. Mógłbym długo rzucać tu przykłady. Sens jest prosty – nasze działania – świadome i nieświadome – ingerują w świat. I czynią go lepszym w tych wszystkich kategoriach, które wielu uważa za prostą łatkę do wyciągnięcia kasy. W krótkiej dyskusji na Larp Poland Kamil Bartczak przytoczył zwalczanie wykluczenia kulturalnego. Ja dodam do tego jeszcze i to społeczne. Wiem, że tak jak i on – z powagą. Możemy się z tego nabijać do woli. Ale prawda jest taka, że larp stanowi dla wielu kontakt z kulturą. Larp wielu wprowadza w świat fantastyki. Larp ma właściwości trapeutyczne. Walczy z wykluczeniem społecznym, daje oparcie tym, którzy boją się ludzi, życia. Daje poczucie wspólnoty. Bo larp, jako wspólnota i formuła umowy społecznej funkcjonuje samoczynnie. Jest sprawczy, w takiej formie, jak sprawcze jest wszystko to, co daje ludziom szansę, nadzieję, swoje miejsce. Rozejrzyjcie się. Ilu z “naszych” cierpi na depresje. Boi się świata, ludzi. Ilu ma problemy. Ilu chodzi na terapię. A nasze środowisko – jakie by nie było – dla wielu jest domem. Krótka chwila na kpiny? Śmiało. Zapytania gdzie ja to widziałem i skąd to wziąłem? Jeśli potrzebujecie. Sam chodzę na terapię. Sam biorę leki. Jak część z Was wie, cierpię na silną fobię społeczną – boję się ludzi. I tak, larpy wyciągnęły mnie z wykluczenia i depresji. Wielu wyciągnęły.

Wyświetlanie DSC_0013a.jpg

Kola 2017, fot. Klaudia Toruń

Wróćmy do rdzenia tematu. Jeśli chcecie wiedzieć, jak zgrać potrzeby larpa z zasadami CSR,  jaki to ma związek, jak wspierać potrzeby społeczności, firmy, biznesu, samorządu, wystarczy, że spojrzycie na to, co robicie teraz. Firmy tworzą fundusze, by wspierać konkretne rodzaje działań. Nie traktujcie ich jak debili. Jasne, wiele z nich chce po prostu napisać raport na koniec roku i pochwalić się wielkim sukcesem, jaki odniosło. Ale częstokroć im naprawdę zależy. Częstokroć pracują tam ludzie, zaangażowani ze wszech sił w to, co robią. I chcący coś zmienić. Weźmy przykład Fantazjady. Stowarzyszenia – wyjaśniając pro forma. W ostatnich sześciu miesiącach współpracowałem z nimi przy trzech projektach mających widoczne, oczywiste i w pełni prawdziwe znamiona współpracy międzysektorowej.

Fantazjada. Nie zrealizowana w pełni, bo niestety odwołana. Pewnego zimowego wieczoru napisałem na ich potrzeby trzy wnioski korporacyjne. Uzasadnienia ich stanowią barwną anegdotkę, która sam – przyznaje – wykorzystywałem na różnego typu spotkaniach. Być może błędnie, nie podkreślając najważniejszego faktu – że napisałem tam prawdę. Konkretnie wystąpiliśmy do trzech z korporacji o wsparcie w związku z działaniami prowadzącymi do walki z wykluczeniem społecznych. Ale tak – Fantazjada (i nie tylko ona) jest formą walki z takim wykluczeniem, Młodzi ludzie jadą by spędzić kilka dni na łonie przyrody. Przeżyć przygodę. Poznać nowych ludzi, którzy częstokroć pozostają w ich życiu na lata.

Porozmawiajcie z kimkolwiek, kto organizuje Fantazjadę, Orkon czy Dreamhaven. Porozmawiajcie z opiekunami na obozach larpowych. Posłuchajcie, co powiedzą Wam ludzie z Oriona, z Silberbergu. Zapytajcie, ilu wraca. I ilu szuka dalej. Zastanawialiście się kiedyś jaką wartość ma dla gmin, zamków, miejsc z którymi współpracujemy nasza tam obecność? Nie mówię już nawet o festynach, o atrakcjach dla miejscowych. Spytajcie kogoś z Orkonu, jak się zmienił Łutowiec od kiedy larpowcy zostawiają tam pieniądze. Zapytajcie Dastina czy Kasię Kehl czy lubią ich w Grodźcu. Zapytajcie Hermiony jak jej partnerzy z Ząbkowic zapatrują się na to, co tam organizowano.

I obchodzi to również firmy. Ponieważ firma, aby działać, aby spełniać swą politykę w obszarze, jaki sobie wyznaczyła potrzebuje partnerów. Pośredników. Operatorów. Przełożenia.

larpowyII-8894_4

2. Krakowski Weekend z Larpami, fot. Michał Tenerowicz

Toyota – a pamiętać tu trzeba, że firmy japońskie mają ogromne tradycje takiej współpracy – rokrocznie organizuje konkursy na granty na projekty kulturowe i infrastrukturalne w miejscu funkcjonowania ich fabryk. T-Mobile zachęca pracowników do  zgłaszania wnioski o dofinansowanie projektów społecznie użytecznych, tworzonych przez swoich pracowników. Citibank? Tak, jak i fundacja Kronenberga, przez ten bank finansowana. Aby pracownik mógł oddać się pracy społecznej, dostaje dodatkowy płatny dzień urlopu rocznie. Z ubezpieczeniem. I zwrotem kosztów. Tak – wolontariat pracowniczy to też CSR. Sprawdzałeś u siebie w firmie czy masz do niego prawo?

Czy CSR dotyczy tylko molochów? Nie. Małe firmy mają lokalny rodowód. Gdy cukiernia wspiera lokalne rocznice czy dostarcza ciasta do szkoły – to też CSR. Nawet, gdy oni tak tego nie nazywają. Im problemy lokalnej społeczności są bliższe i bardziej dla nich zrozumiałe.

Społeczna odpowiedzialność biznesu istnieje. Jest realna i realny jest jej kontakt z naszym środowiskiem. Skorzystajcie. Pomóżcie sobie, pomagając innym.

Jest również druga strona medalu. Co ze społeczną odpowiedzialnością… firm larpowych? Społeczną odpowiedzialnością jako biznesmenów? Społeczną odpowiedzialnością wobec własnego środowiska?

Co z tego, że dla wielu ludzi –  sąsiadów, szefów, kolegów – jesteśmy szaleni?. Może jesteśmy. Co z tego, że dla wielu innych larpowców jesteśmy idealistami, nie ogarniającymi realnego świata. Idealistyczni szaleńcy zmieniają świat. Reszta tylko go zamieszkuje.

tekst: Andrzej Pierzchała

redakcja: Aleksandra Tomicka-Kaiper

 

Aneks.

XIX wiek był epoką gospodarki rabunkowej. Pracownicy byli wykorzystywani do granic, a prawa pracownicze dopiero się kształtowały. Złoża i zasoby eksploatowano rabunkowo, a klienta masowego traktowano jako źródło pieniądza, nie partnera. Wielkie imperia przemysłowe tamtej epoki budowano nie zważając na etykę. etyką był dochód. Strajki łamano siłą, ludzi wysiedlano z terenów im potrzebnych do dalszej ekspansji. W wielu grupach do dziś funkcjonuje taki właśnie pogląd na wielkie korporacje. Takie widzimy w wizjach pisarzy, takie głosy usłyszeć możemy na różnego typu forach.

W kilku kolejnych fazach następnego stulecia urzędnicy i politycy, a nade wszystko lokalne społeczności i grupy stowarzyszone, doprowadziły do ustabilizowania i sformalizowania stosunków w trójkącie państwa, gospodarki i społeczeństwa (czyli trzech członków, nazywanych obecnie w Polsce pierwszym, drugim i trzecim sektorem). Kolejne dekady, zwłaszcza w epoce po Wielkim Kryzysie(który doprowadził do uznania wielu firm za winnych ówczesnej sytuacji i biedy), spowodowały sformułowanie formuły społecznej odpowiedzialności biznesu za swoje działania. Lata sześćdziesiąte, czyli epoka niepokojów i problemów społecznych (socjalizujących, pacyfistycznych, równościowych), ostatecznie ukształtowały doktrynę która, z oczywistymi korektami, trwa do dziś.

 

Leave a comment